Obserwatorzy

czwartek, 3 maja 2012

nudno i samotnie

Jest sobie właśnie czwartkowy wieczór, siedzę sobie na balkonie i obserwuje co dzieje się na ulicy. Jeżdżą sobie samochody, starsi państwo idą za rękę, ojciec z córką (przynajmniej tak sądzę...) maszerują z psem, jakaś ładna para jedzie na rowerach głośno dyskutując. A ja, jak ten ostatni debil, przesiedziałam cały dzień w domu. Okej, może nie cały dzień, tylko od 14, ale tego czasu kiedy nie byłam w domu nie mogę uznać za wesoły.
Gdy wstałam rano moją pierwszą myślą było głośne 'weeeeeeeeeeeeeeeeeeee'. Nie mam pojęcia skąd biorą mi się takie pory, ale od jakiegoś czasu wstaję w okolicach 7-8. W sumie to dobrze bo nie marnuję czasu i już około 9 jestem ogarnięta, ale skutkuje tym, że o 23 jestem padnięta. Ale ja nie o tym. Wstałam, przeczytałam kawałek książki którą zaczęłam poprzedniego dnia i ogarnęłam się. Musiałam stawić się o 11.30 pod hufcem w pełni umundurowana bo mieliśmy stawić się na mszy trzeciomajowej. Stawiłam się punktualnie o wyznaczonej porze i zostałam powitana przez Paczętę, Klaudii i Karlsa. Wymieniliśmy się szybko plotami i wszyscy razem poszliśmy na mszę. Staliśmy w okropnym słońcu, wszyscy pływali wręcz w mundurach. Pierwszy raz w życiu byłam bliska omdlenia i uznaję, że nie jest to zbyt miłe uczucie. Wszystko jest takie rozmazane, głucho w uszach. Nie mam ochoty przeżywania tego po raz kolejny. Pod koniec komendantka hufca przeczytała rozkaz powołując nową drużynę do której Paczęta chce się przenieść. Jak tylko o tym pomyśle to robi mi się strasznie przykro, czuję się zdradzona. Szczególnie dlatego, że wiem czym ona się kieruje.
Reszta dnia nie była zbyt fascynująca poza tym że oglądałam film i się przeraźliwie nudziłam.
Może dzisiaj albo jutro dodam post o creepersach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz