Obserwatorzy

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

come back

Ohh, jak dobrze tutaj wrócić. Niczym się nie martwić, nie zmywać podłóg, nie wycierać kurzy, nie kroić pieczarek ani jajek. No wręcz idealnie. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że przez parę dni nieobecności zbierze się na wszystkich blogach tyyyyyyle notek. No i oczywiście wszystkie trzeba przeczytać. Przepraszam, że nie komentuję, ale nie mam już siły i też trochę nie mogę przeholowywać z laptopem ponieważ moja mama zagroziła, że następnym razem zabierze mi laptopa na miesiąc, a to by było smutne bo moja karta pamięci w aparacie nie jest tak pojemna żeby pomieścić zdjęcia z miesiąca. Ale na szczęście mam już coraz więcej pieniędzy, może nawet przed wakacjami kupię nowy aparat. Jak tylko o tym myślę to od razu czuję się jakoś lepiej :D.
Nie będę Wam opisywała wydarzeń ostatniego tygodnia, chyba we wszystkich domach było tak samo: sprzątanie, gotowanie itp :P . Ale że w sobotę były moje urodziny i Wielka Sobota to trzeba było iść z koszyczkiem do kościoła. Ja oczywiście wybrałam się z moją siostrą, zawsze chodzimy razem. Tym razem miałam iść z Paczką, co mnie trochę zdziwiło no ale okej. Wyszłyśmy sobie z siostrą o 10.45 z domu a tu co? A tu wszystkie 6 razem z najbardziej zajebistym prezentem urodzinowym jaki mogłam sobie wymarzyć. Co dostałam? Mięsnego jeża hahahahahahahahaha. No i oczywiście pyszne babeczki i kartkę z Halyną Kepską (nawiązując do mojego stroju z dnia debila który zaraz zaprezentuje). Strasznie się uśmiałam z tego prezentu, ale też zrobiło mi się tak miło, że pamiętały.
Babeczki- smakowały świetnie !
Oprócz prezentu od dziewczyn dostałam także piękne różowe tulipany od chrzestnego, podkładkę chłodzącą pod laptopa (strasznie niewygodna), a także fundusze na aparat od taty i babci :>. Nie dostałam jeszcze wszystkich prezentów, ale sądzę, że będą to same pieniądze.
Jak wiecie dzisiaj lany poniedziałek. Jak dostałam sms'a od Alicji czy chcę z nią wyjść no to moja odpowiedź była oczywiście twierdząca, przecież nie będę cały dzień siedziała w domu. Umówiłyśmy się że dołączę do nich w parku bo Alicja, Cysia i Nina są w parku. Spotkałyśmy się już w połowie wiaduktu i od razu dowiedziałam się, że cały czas śledzi je czerwone cinquecento i faceci w nim oblewają je wodą. Oczywiście raz też zostałam przez nich polana na nogi, a że miałam rajstopy to myślałam że zamarznę. Chodziłyśmy sobie tam i ówdzie, kręciłyśmy się po różnych osiedlach i wreszcie stwierdziłyśmy, że odprowadzimy Ninę do domu. Przechodziłyśmy właśnie w pobliżu tesco kiedy znowu zobaczyłyśmy czerwone cinquecento. Oczywiście od razu gadanie że tym razem nas nie złapią i takie tam. Więc idziemy sobie spokojnie, spacerkiem do przodu, gadamy o pierdołach i nagle ja słyszę z tyły że ktoś biegnie. Obróciłam się i zobaczyłam chłopaka z samochodu z wielką butelką wody. Wyprułam do przodu jak rakieta, zdążyłam tylko krzyknąć Ninie i Alicji żeby biegły, one oczywiście nie wiedziały o co chodzi i zaczęły się rozglądać na boki i niestety zostały obficie oblane. Stałam parę metrów dalej, patrzyłam jak on wylewa na nie całą zawartość butelki i śmiałam się jak głupia. Hahahahaha, to był mega zabawny widok jak Nina się zwinęła i przepraszała go za coś, nie mam pojęcia za co. Jak się potem jej pytałam to też nie wiedziała :D. W ten sposób zostałam uchroniona przed przeziębieniem, ale nic nie uchroniło mnie przed słuchaniem psioczenia Alicji na chłopaków z czerwonego cinquecento :D.
No tak, koniec notki bliski, także pokażę jak wyglądałam na dzień debila. Głównym pomysłem była Halyna z Kepskich i chyba mi się udało :D.
z Paką-wojakiem
klasowiec :)) od lewej: Oko playboy, ja, Tereska, dr. Żyleta i na dole Vivien :>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz